środa, 23 grudnia 2009

2009- Podsumowanie

Najlepsza płyta, z której kawałek mógłby polecieć w Trójce w biały dzień...


1. The XX
The XX nagrali płytę, której mógłbym słuchać praktycznie cały czas. Proste, łagodne melodie i znakomite teksty, sprawiły, że ostatnie miesiące tego roku upłynęły mi właśnie w rytm tej płyty. Oby następna była przynajmniej tak samo genialna...

2. Moderat- Moderat
Genialna, równa płyta. Genialne poszczególne kawałki w tym mój ulubiony A New Error. Genialne teledyski. No i do tego genialny koncert na Audioriver. Może przesadzam, ale moim zdaniem projekt Moderat to swego rodzaju nowa jakość we współczesnej elektronice.

3. Miike Snow- Miike Snow

Na słuchaniu tej płyty w MP3 prawie bez przerwy upłynęło mi dobrych kilka tygodni. Świetne bujające melodie, dobre teksty i spójność. Gdy słucham tego albumu na mojej tewrzy od razu gości uśmiech.

4. Lee Fields & The Expressions - My World
Jedyny przedstawiciel soul'u i funk'u w zestawieniu.Wyróżnienie za świetne, odprężające melodie, znakomite teksty i za to, że dzięki temu albumowi można bez żadnych problemów przenieść się w lata 70-te.


5. Lukid- Forma
Niepozorny album, który chyba nie pojawił się jeszcze w żadnym z czytanych przeze mnie zestawień. Do tej płyty Luke'a Blair'a szczególnie ostatnio powracałem bardzo często, a to dzięki jego umiejętności łączenia IDM'u, downtempo z elementami ambientu. Mam nadzieję, że dzięki temu podsumowaniu ktoś oprócz mnie doceni tę płytę.

Najlepsza płyta około minimalowa


1. Jacek Sienkiewicz- Modern Dance
Jeśli chodzi o dylematy, to przy tej kategorii były one największe. Najważniejszym z nich był wybór najlepszego albumu. Po długich rozmyślaniach postanowiłem przyznać I miejsce Jackowi Sienkiewiczowi. Za co?? Przede wszystkim za spójność. Tej płyty nie da się słuchać w kawałkach, w rozbiciu na pojedyncze utwory. Dopiero przesłuchanie Modern Dance w całości pokazuje geniusz tego albumu i jego twórcy. Najbardziej przemyślana płyta roku.

2. Dilo- Waheira
Objawienie końca roku. Najlepsza w tym roku fuzja minimal techno i IDM'u, plus ogólne wrażenia artystyczne, sprawiają że mój podziw dla tej plyty rośnie z każdym przesłuchaniem.

3. DJ Sprinkles- Midtown 120 Blues
Sytuacja podobna do The XX- wcale nie trzeba grać głośno, aby uzyskać pożądane efekty. Ta płyta powinna być puszczana na wszystkich terapiach antystresowych.

4. Masomenos - The Third Eye Album
Kolejny powszechni niedoceniony album, a dla mnie jedna z najlepszych płyty. Wydawnictwo Masomenos to dowód na to, że mozna stworzyć gorącą, parną wręcz atmosferę bez używania tandetnych chwytów. Minimal, który buja...

5. Manuel Tur- 0201
Niepozorny album, który ma jednak w sobie tyle wdzięku i świeżości, że mógłby obdzielić nimi ze trzy inne. Wyróżnienie za jakąś taka nieśmiałość...


Najlepsza kompilacja:



1. Balance 014- Joris Voorn
W tym roku król jest tylko jeden. Joris Voorn i jego genialne Balance 014 sprawili, że wybór kompilacji był dziecinnie prosty. Oby tak dalej!!!

2. Omar S- Fabric 46
Wg Resident Advisor najlepsza kompilacja roku... Gdyby nie Balance 014 u mnie byłoby tak samo. Fabric 46 to wielki powrót Detroit techno i narodziny "nowej-starej" gwiazdy. Trzymam kciuki!!!

3. Dj Koze- Reincarnation

Podobnie jak w przypadku Omara S, mamy do czynienia ze swego rodzaju kompilacją autorską, które zasługują na szczególny szacunek. Ktoś powiedział, że Dj Koze ozłaca wszystkie produkcje, za które się weźmie. To wydawnictwo jest tego najlepszym dowodem.

4. Chromeo- DJ Kicks
Jeśli uznać to wydawnictwo jedynie za wstęp czy zapowiedź nowego autorskiego albumu panów z Chromeo, to ja się zaczynam bać... Album aż promieniejący energią, pomysłami i radością. Chciałoby się powiedzieć "Przygotujcie się i prostujcie ścieżki Panom..."

5. Prins Thomas- Live At Robert Johnson
Skomplikowany, niełatwy ale z to genialny miks jednego z najważniejszych przedstawicieli sceny disco. Aby było znakomicie, wcale nie musi być lekko i łatwo. Bo przyjemnie to być musi...

Wyróżnienie:
Permanent Vacation- Selected Label Works. Zapomniałem umieścić w zestawieniu...

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Guy Gerber- My Invisible Romance


Jeszcze rok się nie skończył, jeszcze nie zdążyłem dokonać podsumowania (powinno być jutro) a tu na sam koniec wychodzi COŚ tak niesamowitego...

Tym czymś jest najnowsze wydawnictwo izraelskiego producenta Guy'a Gerber'a, który zasłynął wydaną w 2007 roku, powszechnie chwaloną płytą pt. Late Bloomers. Album ten bardzo często ląduje w moim odtwarzaczu, a to dzięki wakacyjnemu urokowi i progresywnemu brzmieniu. Teraz doczekał się chyba swojego zastępcy...

Najnowsze wydawnictwo Izraelczyka nosi tytuł My Invisible Romance i ukazało się sumptem labelu Supplement Facts Records, dla którego wydają również tacy producenci jak Michael Clesis, Yakine czy David K.

Jaki jest ten album?? Przede wszystkim zaskakujący. Na Late Bloomers królowały dźwięki z gatunku deep/tech-house okraszane brzmieniami z kręgu progressive house, więc i tym razem spodziewałem się czegoś podobnego. I oto zaskoczenie. Ten album to prawdziwa esencja minimal techno, który dopiero w końcówce nieco łagodnieje, ale też nie na długo. Już ostatni kawałek Livia Bang The Drums (Drums Version) przywraca tej produkcji prawdziwie minimalowego ducha. Na płycie znajduje się tylko 8 kompozycji, ale za to o słusznej singlowej długości, która jednak nie męczy w żaden sposób. Gerber osiągnął ten efekt dzięki wielowarstwowości każdego z utworów. W każdym z nich, oprócz pierwszoplanowego motywu, dzieję się tak dużo, że człowiek siedzi i słucha z otwartą gębą (dokładnie tak samo jak w przypadku filmu Dom Zły, gdzie drugi plan jest przynajmniej tak samo, lub nawet ważniejszy od pierwszego).

Guy Gerber- My Invisible Romance

Każdego z tych utworów słucha się, jak zupełnie innej historii, tak jakby stanowiły pojedyncze single. Jednak w momencie gdy odsłuchuje się album w całości, okazuje się że wszystkie one tworzą jedną, niesamowicie spójną całość. Z tych historii najmocniej przemawiają do mnie Far Away So Close



i Ei Sheket (ten operowy motyw...)


Jest to album, na którym nie ma parkietowych sztosów, mogących porwać od razu do tańca. Jest to jednak z całą pewnością płyta wypełniona perfekcyjnie wyprodukowanymi, dogłębnie przemyślanymi i inteligentnymi utworami wprost stworzonymi do rozmyślań. Gdyby nie to, że dokonałem już nominacji do tegorocznych Muzycznych Śliwek, to na pewno uwzględnił bym My Invisible Romance i postawił go na baaaardzo wysokiej pozycji...

sobota, 19 grudnia 2009

Tracki roku

Śladem Bookerbus'a postanowiłem sporządzić własną listę utworów, które urozmaiciły mój osobisty 2009 rok. Zaczynamy!!! (kolejność przypadkowa)

1. Savage- savage - Twothousandnine
Wieli powrót italo. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyjdzie jego LP


2. Martin Schulte - Cold Heart (Marko Furstenberg remix)
Co tu dużo mówić- genialny kawałek


3. Reboot- Caminado
Już po raz któryś... Przepraszam...


4. Joker- Digidesign
Bez komentarza...


5. Radio Slave - Neverending
Rzadko kiedy tytuł pasuje tak idealnie do utworu. Niech się nigdy nie kończy...


6. The XX - Infinity
Cos z tej płyty musiało się pojawić. Każdy kawałek jest sam w sobie niesamowity, ale postanowiłem wrzucić ten.


7. Levon Vincent - Double Jointed Sex Freak Part 2
Jedno z odkryć tego roku. Uwielbiam kawałki, które rozwijają się w ten sposób.


8. Animall Collective- My Girls
Właściwie jedyny kawałek z najnowszej płyty Animal Collective, który mi się spodobał. Ale za to jaki...


9. Martyn - Elden St (Sebo K Watergate Edit)
Buja straszliwie, ale w ten unikalny, subtelny sposób. Coś wspaniałego!!!


10. Krystyna Prońko - Byłeś, jesteś, będziesz mój (Funk Off 'DJ FRIENDLY' Edit)
Staroć, ale co tam. Odkryłem ten kawałek dopiero w tym roku i uważam, że jest niesamowity. Jedyna polska perełka w zestawieniu.


11. Moderat- A New Error
Wymarzony początek genialnego albumu. No i ten teledysk...


12. Dinky- Ceramik
Najlepszy utwór ze znakomitej płyty Dinky. Mogę słuchać tej kompozycji właściwie cały czas.

środa, 16 grudnia 2009

Reboot- Essentian MIx


Kiedyś wspominałem, że objawieniem roku jest dla mnie Sven Weissemann. Teraz muszę nieco skorygować moją wypowiedź, bo prawda jest taka, że równym mu objawieniem 2009 roku jest dla mnie Reboot, o którym pisałem na blogu w związku z jego niesamowitą produkcją pt. Caminando.

Reboot to pseudonim Frank'a Heinrich'a, jednego z najważniejszych przedstawicieli frankfurckiej sceny techno. O jego pozycji może świadczyć to, że w swojej karierze wydawał w takich labelach jak Cadenza, Cocoon, Below czy Cecille. Rok 2009 to zdecydowanie jego rok. Obok tak niesamowitych produkcji jak Caminando czy Hello Sweden, jest współtwórcą jednej z najlepszych kompilacji mijającego roku. Chodzi oczywiście o dwupłytówkę From Frankfurt to Mannheim, na której wraz z Saschą Dive pokazał jak powinny brzmieć tego rodzaju produkcje. O tym, że zachwycam się nim nie tylko ja świadczy najlepiej fakt uznania Reboot'a za drugiego w kolejności live act'owca roku przez portalu Resident Advisor (zaraz po niesamowitych panach z Moderat).

Reboot - Essential Mix - 12-12-2009

Dziś chciałbym Wam zaprezentować Essential Mix, który Frank Heinrich stworzył na potrzeby audycji Pete'a Tong'a w BBC Radio1. Tak jak się spodziewałem podcast ten kopie od samego początku do samego końca. Jego sty to mieszanina techno, minimalu deep-house'u i odlschool'owego house'u, czego dowodem jest niniejszy podcast.Najlepsze jest w nim to, że przez te 2h przewija się tylko 16 kawałków, więc mamy okazję do w miarę dokładnego ich przesłuchania. A co jest na tym miksie?? Same świeżynki, które ciężko znaleźć gdziekolwiek do odsłuchu. Już teraz wiem, że np. kawałek Guido Schneider pt. Eijeijeijei będzie rządzić w przyszłym roku. Nie wierzycie? Przesłuchajcie ten podcast, a będziecie wiedzieć w którym kierunku pójdzie taneczna elektronika w roku 2010...

Mam nadzieję, że będzie nam dane posłuchać Reboot'a na przyszłorocznym Audioriver lub Unsound.

Na zakończenie jedna z produkcji Reboot'a- Hello Sweden

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Nominacje


Czas na przedstawienie nominacji do moich osobistych nagród za rok 2009.

Najlepsza płyta, z której kawałek mógłby polecieć w Trójce w biały dzień...
1. The XX- The XX
2. The Flaming Lips- Embyonic
3. Lukid- Forma
4. Kero One- Early Believers
5. Lee Fields & The Expressions - My World
6. Toro Y Moi- Causers Of This
7. The Whitest Boy Alive- Rules
8. Modreat- Moderat (ostatnio słyszałem A New Error w Trójce...)
9. Speech Debelle -Speech Therapy
10. Miike Snow- Miike Snow

Najlepsza płyta około minimalowa (w szerokim rozumieniu tego dziwnego terminu):
1. Masomenos - The Third Eye Album
2. Kaito-Trust
3. Jacek Sienkiewicz- Modern Dancer
4. Anthony Collins- Doubts And Shouts
5. Dinky- Anemik
6. Dilo- Waheira
7. Claude Vonstroke- Bird Brain
8. Manuel Tur- 0201
9. Move D & Namlook- The Evolution Of
10. Monolake- Silence
11. Mathias Kaden- Studio 10
12. DJ Sprinkles- Midtown 120 Blues

3. Dub techno:
1. Pablo Bolivar- Recall
2. P. Laoss- Landscapes and Machines
3. Quantec- Cauldron Subsidence
4. Redshape- The Dance Paradox
5. Fluxion- Constant Limber
6. Newworldaquarium- The Dead Bears
7. F.L.O.- Under Your Star EP
8. Martin Schulte- On the Moon
9. Joergmueller- Mjiu
10. Luke Hess- Light In the Dark

4. Kompilacja:
1. DJ rupture and Matt Shadetek - Solar Life Raft
2. Chromeo- DJ Kicks
3. Watergate 04- Mixed By Sebo K
4. Fabric 46- Omar S
5. Fabric 50- Martyn
6. Faric 49- Magda
7. Fabric 48- Radio Slave
8. From Frankrurt to Mannheim- Reboot & Sascha Dive
9. Balance 014- Joris Voorn
10. Prins Thomas- Live At Robert Johnson
11. Hercules Love Affair – Sidetracked
12. Dj Koze- Reincarnation

Nie ma kategorii dubstep, bo mało go słucham ostatnio. Nie chcę nikomu podpaść...
Zestwienie singli powinno się pojawić jutro.

Fonoteka 5


Właściwie moje życie muzyczne mogłoby się toczyć od jednej Fonoteki do drugiej... Nie jestem gołosłowny, bo dokładnie dziś ukazała się kolejna, 5 już edycja tego znakomitego wydawnictwa. Muszę stwierdzić, że opłacało się czekać.

Fonoteka 5

Jaka jest Fonotek 5? Na pewno świeża, dopracowana w każdym calu, po prostu genialna. Jak wszystkie poprzedniczki z resztą. Tym mamy jednak do czynienia z albumem nieco bardziej melancholijnym, zimowym i refleksyjnym, wprost idealnym na długie grudniowe wieczory, albo spacery po przyprószonych śniegiem chodnikach. Właściwie jedynym ( obok Na Złamanie Karku w wykonaniu Potr Figiel Esemble) skoczniejszym kawałkiem na płycie jest kompozycja Jadwigi Strzeleckiej pt. Ech, ty masz styl, który łączy w sobie znakomitą melodię i świetny niebanalny tekst. Jak dla mnie jet to jedna z najlepszych polskich piosenek, jakie kiedykolwiek miałem okazję usłyszeć...



Oprócz tego na Fonotece 5 znajdziecie znakomite kompozycje Czesława Niemena, Alibabek, Haliny Żytkowiak czy Zbigniewa Selferta (niesamowite For the Love of You) przeplatane klimatycznymi dialogami i fragmentami muzycznymi.

POZYCJA OBOWIĄZKOWA!!!!!!!!!!!!!!!

sobota, 12 grudnia 2009

Kolombo - Açai


Dziś chciałbym podzielić się z Wami utworem, który usłyszałem wczoraj w Carycy w trakcie niesamowitego występu dj'a Double:U.

Najpierw parę słów o samej bibie... Wybrałem się na nią zaraz po jakże ekscytującej walce Pudziana z Nejmanem (mam już pomysł na demotywatora) z zamiarem spędzenia w klubie góra dwóch godzin... Jak to jednak w życiu bywa troszkę się to wszystko przedłużyło i wróciłem o 5. A to wszystko z powodu niesamowitej muzy, którą Double:u uraczył zgromadzonych. Deep-house wymieszany z siarczystym techno, trochę trance'u, ale przede wszystkim znakomite minimale sprawiły, że nie mogłem przestać się bawić. Do tego doszła osoba samego dj'a, który nie dość, że czerpał z grania radość, to jeszcze okazał się być bardzo miłym człowiekiem. Gdy tylko komuś spodobał się jakiś wałek mógł spokojnie podejść do konsoli, zapytać i już winyl wędrował do jego ręki. W taki właśnie sposób zdobyłem ID tego kawałka...



Utworem tym jest Açai wyprodukowany przez Kolombo. To jest wprost niewiarygodne, że ten człowiek jest tak słabo znany (ja sam odkryłem go wczoraj), bo lista jego wydawnictw w portalu discogs robi naprawdę ogromne wrażenie.

Jeśli chodzi o sam utwór... Dla mnie jest to muzyczny majstersztyk. Niby prosta melodia, ale ten groove, wyczucie i spowolnienia wprowadzają mnie niemal w stan hipnozy i sprawiają, że nie mogę przestać tupać nogą. Mogę go słuchać non stop... Jeżeli ktoś chce się poczęstować, to:

Kolombo - Açai

Jeszcze wracając do samej imprezy. Dawno nie słyszałem rodzimego dj'a występującego w Krakowie, który zagrałby tak różnorodnie, niekomercyjnie (bez znanych parkietowych sztosów) i tak dobrze technicznie (uzywanie jednego wałka- In the Village David'a Harness'a- w różnych wersjach i z różnymi efektami). Moim zdaniem była to impreza roku w 2009 w Carycy.

P.s. Jutro powinienem zamieścić moje nominacje do Muzycznych Śliwek 2009, a werdykt ogłoszę pewnie za jakiś tydzień. "Najgorsza" jest w tym wszystkim klęska urodzaju, która sprawiła, że dobrych albumów wyszło mnóstwo (i dalej wychodą), a trzeba wybrać tych 5-10...

środa, 9 grudnia 2009

Paul Kalkbrenner- Berlin Calling Vol.2


Dziś usłyszane, dziś polecone- najnowszy singiel Paul'a Kalkbrenner'a o nazwie Berlin Calling Vol. 2 Jak to zwykle na singlach bywa tylko dwa kawałki, ale za to jakie... Coś całkowicie innego niż na ścieżce dźwiękowej do Berlin Calling, gdzie dominowały raczej nastrojowe i relaksujące kompozycje. W tym przypadku mamy do czynienia z iście siarczystym uderzeniem. Nie ma tu wielkiej filozofii, ale moc , basss i groove. Po co więcej? Nie wiem, który kawałek lepszy- Bengang czy Torted... Chyba oba równie znakomite i równie bujające.

Paul Kalkbrenner- Berlin Calling Vol.2

Do zabawy!!!

wtorek, 8 grudnia 2009

I Ty możesz być DJ'em!!!!!!!

To co przed chwilą znalazłem totalnie zryło mi mózg. Już padł plan zorganizowania mieszkaniówki na 3 laptopy. Kto mi powie, że choć przez chwilę nie mogę poczuć się jak członek Moderat??



Bawcie się!!!

niedziela, 6 grudnia 2009

Dilo- Waheira


Hmmm... Wspominałem juz na blogu kilka razy, że obecny rok bije całokowicie na głowę poprzedni. Zdanie to wydaje się banalne do momentu, gdy posłuchacie mojej dzisiejszej propozycji. Ten album to dowód, który potrafiłby skazać rok 2008 na kare śmierci... No i do tego album, który wywraca mój wstępny tegoroczny ranking...

A rzecz rozchodzi się o album Dilo pt. Waheria, który został wydany przez baaaardzo zacny label o nazwie Igloo Rec., w którym swoje prodkcje wydają takie tuzy ja Butane czy Mujuice. Dilo, to pseudonim Argentyńczyka Juana Franco Di Lorenzo, który nagrywa także pod pseudonimem Elephant Pixel. Jego produkcje ukazywały się do tej pory w między innymi w takich wydawnictwach, jak Telegraph, Einmaleins, LessIzMore, Esperanza, Adjunct, Minus, Unfoundsound, Soma, co oznacza, że ten człowiek ma naprawdę talent. Waheria jest tego najlepszym dowodem...

Dilo- Waheira

No a muzyka na tym albumie, to to czyściutki i zajebiście klarowny 90% minimal z domieszką niesamowitego IDM'u (Bleach, Walking On the Thin Ice). Rzadko zdarza się, żebym polecał coś juz po pierwszym przesłuchaniu, ale jeśli chodzi o tę płytę, to uczucie obcowania z arcydziełem wystapiło już w trakcie pierwszej minuty pierwszego utworu. Nie jest to na pewno muzyka, która ma za zadanie bujać i ruszać dupskiem, ale moim zdaniem zamiarem autora było stworzenie tła do kontemplacji. Każda z kompozycji trwających- jak przystało na minimal- po 6 i więcej minut (z wyjątkiem jednej), składa się z kilku, znakomicie zespolonych warstw. To minimal tylko z nazwy, bo tak naprawdę mamy w tym przypadku do czynienia z misterną konstrukcja, która nie ogranicza się do użycia paru hipnotyzujących elementów. Najlepszym dowodem na to jest utwór An Iceberg And A Caribou (Sebastian Cohen Remix), gdzie subtelny motyw perkusyjny sprawia, że odlatuję...

Spójrzmy prawdzie w oczy. Gdyby ta płyta nie była tak zajebista, to nie zamieszczał bym jej o tej godzinie i w dodatku po imprezie. Ta płyta proklamowała we mnie stan wyjatkowy, którym nie mógłbym się z Wami nie podzielić, choćby o 4.30 nad ranem.