piątek, 31 lipca 2009

Mołdawia: zdjęcia wybrane

1. Styrcza- polska wioska w Mołdawii



2. ...



3. Bielce- jedno z najbrzydszych miast w jakich byłem



4. Chłopiec z miotłą.



5. Niby komunizm, czy niby kapitalizm?



6. Dzielnica cygańska w Soroce. Gówno ulicami płynie, ale pałace i wypasione bryki mają. Jeśli uważasz, że stereotypy dotyczące Cyganów są krzywdzące, jedź tam i zobacz sam. Wkurw i śmiech jednocześnie gwarantowane!!!




7. Dniestr. To kiedyś było nasze...



8. Saharna, takie mołdawskie Lourdes. Święta woda, pomagająca podobno kobietom w ichnich dolegliwościach. Chłopaki przyszli popatrzeć na kąpiące się w tejże wodzie dziewczyny.



9. Kiszyniów. Budynek Ministerstwa Sportu i Turystyki. Jak wygląda sport, a szczególnie turystyka w Mołdawii pisać nie muszę.



10. Mołdawska sztuka. Niby każdy obraz inny, ale...



11. Stare Orhei. Świetne miejsce a zero turystów.




12. Wieczorny Kiszyniów z autobusu.



13. Tyraspol, stolica Republiki Naddniestrzańskiej. CHEPUTIN.



14. Komrat, stolica autonomicznej Gagauzji. Lenin wiecznie żywy.



15. Mołdawia: 4,3 mln mieszkańców, liczebność armii... 3,5 tys, z czego spora część, to "martwe dusze". Iście zawodowa armia.



16. Centrum jakiejś wsi w Gagauzji.



17. Ta sama wieś.



18. Kamieniec Podolski.



19. Jeszce raz Kamieniec Podolski. To też kiedyś było nasze...

Czarna perła krwawej Marysi


Już nie wiem ile razy wspominałem o tym, że muzycznie ten rok jest niesamowity. Dla sceptycznych mam kolejny argument potwierdzający moją tezę. Tym argumentem jest Black Pearl, debiutancki album Bloody Mary czyli Marjorie Migliaccio. Autorką jest młoda, francuska producentka, która zgodnie z duchem czasu przeniosła się do Berlina czyli światowej stolicy minimal techno. Dziewczyna dobrze się rozwijała więc w konsekwencji pod swoje skrzydła wziął ją Jay Haze, czyli szef wytwórni Contextor, która to właśnie wydała album Marysi.

Co do samego albumu, to nasuwa mi się tylko jedno słowo- MIAZGA. Znakomite wyczucie, świetne melodie, taneczny groove, to cechy, które wyróżniają ten album. Właśnie jego "dyskotekowość" a zarazem przystępność podobają mi się najbardziej. Nie ma na Black Pearl utworów z gatunku, jak ja to nazywam "organiczny minimal" czyli minimum dźwięków, maksimum hałasu. W każdym kawałku znajdzie się jakiś ciekawy efekt, który sprawia, że utwór zaskakuje (patrz "Sed Non Satiata"). Album rozwija się miarowo, tak, że z każdą odsłuchaną minutą usta otwierają się co raz bardziej z wrażenia i w końcu przy utworze Duellum każdy może zobaczyć nasze plomby w zębach, bo nie dość że mamy otwarte usta to jeszcze tańczymy w koło...



Kolejne utwory są dużo bardziej melancholijne, ale równie ciekawe i wciągające, co sprawia że płyta ta idealnie sprawdzi się jako wieczorynka, a rano zaraz po obudzeniu podziała jak włoskie espresso.



Bloody Mary- Black Pearl


Nie ma co się oszukiwać. Black Pearl, to jak do tej pory najlepsza, elektroniczna, stworzona przez kobietę płyta tego roku. Oby tak dalej dziewczyny!!!

wtorek, 28 lipca 2009

Mołdawia: Powrót


Wszystko co dobre szybko się kończy. Nie inaczej było w przypadku wypadu do Moładawii. 10 znakomitych dni, które zlały się w jeden nieprawdopodobny. A teraz szara polska rzeczywistość...

Tradycyjnie kilka nieuporządkowanych uwag:

1. Jeśli na Ukrainie żyje się ciężko, to co mam powiedzieć o trudnościach życia w Mołdawii? Wszystko oprócz wina droższe niż w Polsce, a pensje... lepiej nie mówić.
2. Mołdawskie łąki- najpiękniejsza zieleń jaką widziałem.
3. Strach ma wielkie oczy. Bałem się, że wyjazdowa ekipa będzie słaba, a była genialna.
4. Kiszyniów- jedyne normalne, na europejskim poziomie miasto w Mołdawii. Jego niespieszne zwiedzanie z piwkiem w ręku mogłoby trwać dwa razy dłużej.
5. Pojedź do Moładwii (a dokładnie do Soroki), a zobaczysz dlaczego nie lubisz Romów.
6. Mołdawskie drogi- lepiej nie mówić.
7. Mołdawskie wino- przepyszne.
8. Piwo Kiszyniowskie Blonde- od tej pory chyba moje ulubione. Nie tylko z sentymentu.
9. Jak nie posmarujesz nie pojedziesz. Bez łapówek na granicach podroż trwała by o kilka godzin dłużej.
10. Naddniestrze- nie wiem, jak taka pokraczna forma państwa może w XXI wieku nadal istnieć.
11. Oczywiście nie obyło się bez start. W konsekwencji mocnej imprezy część ubrań zostawiłem na samym południu Mołdawii. Na szczęście za jakiś miesiąc je odzyskam.
12. Lwów wieczorną porą miażdży. Kraków się nie umywa. Trzeba się tam kiedyś wybrać na 3-4 dni.
13. Najważniejsze. Po tym wypadzie muszę stwierdzić, że Mołdawianki to najpiękniejsze kobiety na świecie. Uroda + ubranie= MIAZGA.

Teraz jedyne, co dodaje mi otuchy, to perspektywa wyjazdu na Audioriver :)

piątek, 17 lipca 2009

Mołdawia


Od dziś nastąpi kolejna dłuższa przerwa w blogowaniu. Ponownie pociągnęło mnie na wschód, ale tym razem do Mołdawii. 10- dniowa objazdówka z uczelni, więc takiej partyzantki jak w przypadku wypadu na Krym raczej nie będzie. Choć nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Napaliłem się na mołdawskie wino więc pewnie po powrocie będzie mnie czekać kilkudniowy odwyk.

Jedno co się nie zmieni w porównaniu z poprzednim wyjazdem to dobór repertuaru w formacie MP3. Pozostałem wierny jednemu z moich ukochanych labeli czyli Permanent Vacation. Tym razem zamiast miksów-kompilacji wybrałem jedną z ich ostatnich propozycji. Jest to mianowicie Permanent Vacation- Selected Label Works- dwupłytowy zbiór najlepszych singli wydanych przez tę wytwórnię. Jeżeli ktoś odwiedza bloga od początku i ściąga to co do tej pory zamieściłem, to część tych singli już ma (Lullabies In The Dark, Woolfy vs. Projections, Sally Shapiro), a resztę na pewno usłyszał w miksach Benjamina Frohlicha i Tom'a Bioly'ego. Jeśli ktoś szukał utworów użytych w tych krymskich impresjach, to tu je znajdzie. A poza tym, to ta muzyka pasuje do wakacji, jak chyba żadna inna...

No sprawdźcie sami...



A na płycie jest jeszcze lepszy remiks :)

Permanent Vacation- Selected Label Works part 1

Permanent Vacation- Selected Label Works part 2

Życzę Wam wszystkim udanych wakacji, a sobie udanych wakacji i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

P.S. Zaległy post o polskiej prowincji ukaże się w terminie późniejszym. Za utrudnienia przepraszamy.

P.S.2 Nie wiem o co chodzi z tą czcionką. Staram się ustawić taką jak do tej pory, ale niestety...

piątek, 10 lipca 2009

P. Laoss - Landscapes & Machines


I znowu przerwa się przytrafiła. Wiadomo- wakacje. Trzeba odwiedzić parę miejsc, zrobić to i owo, a że w takich Kielcach kawiarenki internetowej w centrum nie uświadczysz, to przestój robi się jeszcze dłuższy. Dlatego dziś nadrabiam. Pierwszy post (czyli ten) będzie o muzyce a drugi, jutrzejszy poświęcony zostanie refleksjom na temat polskiej prowincji. Zaczynajmy!

Kiedyś już wspominałem, że uwielbiam testować muzykę w dosyć nietypowy sposób. Otóż zmuszony do dosyć częstych podróży autobusami, które trwają ok. 2 godzin. przesłuchuję starocie i nowości na odtwarzaczu MP3. Jazda polskimi drogami do przyjemnych nie należy więc aby uspokoić ciało i ducha oraz zapaść w ten dziwny stan pomiędzy jawą a snem, często w jej trakcie słucham smętnych dźwięków.

Ze dwa tygodnie temu wybór padł na album pt. Landscapes & Machines nagrany dla wytwórni Somnia przez P. Laoss (Peter Laoss). Szczerze się przyznam, że do tej pory o tym człowieku nie wiedziałem dokładnie nic i nawet mi w głowie szukanie jakichkolwiek informacji na jego temat. W zupełności wystarczy mi muzyka, która obroni się sama bez wspominania o dotychczasowych osiągnięciach producenta czy wytwórni, sumptem której się ukazała.

P. Laoss - Landscapes & Machines

To czego doswiadczyłem słuchając tej płyty (już kilkakrotnie), to spokój i ukojenie. Na albumie znajduje się 9 dubambientowych kompozycji, które już po pierwszym przesłuchaniu rozkładają na łopatki. Ktoś może powiedzieć, że nic w tych utworach odkrywczego. Zgadzam się. Ale jednocześnie muszę stwierdzić, że nie o innowacje tu chodzi. W tym przypadku najważniejsza jest spójność całego dzieła. Płyta jest na tyle równa, że ciężko mi wybrać jakiś mój osobisty szlagier. Gdyby mi ktoś przyłożył pistolet do skroni i nakazał jego wskazanie, to chyba wybrałbym utwór pt. StickDub.

Właśnie ta ciepła, dub'owa i sprawdzona stylistyka użyta w przepadku każdego kawałka sprawia, że chce mi się krzyczeć "Więcej!!!".

środa, 1 lipca 2009

Psychonaught

Dziś również pierwszy raz od niepamiętnego czasu na blogu zamieszczam rekomendację dubstep'ową. Psychonaught 18-letnim Brytyjczykiem i ma ogromny talent. Sprawdźcie jego myspace.

http://www.myspace.com/unwino

Miejscówki i muzyka

Witam ponownie po kilkudniowej przerwie wywołanej niezapowiedzianą wizyta zagranicznego gościa. Trzeba chłopakowi pokazać Kraków więc czasu brak. Ale za to zobaczyłem dzięki temu trochę nieznanych mi do tej pory miejscówek. Wśród nich znajdują się:

- Stara fabryka na ul. Żółkiewskiego w poniedziałek odbywał się tam festiwal organizowany przez stowarzyszenie Więcej Światła. Bardzo fajna impreza, która mam nadzieję będzie kontynuowana w przyszłości.

- Zajebista/y kamienica/squat na ul. Dietla. Sekretne wejście, dużo przestrzeni, tarasy, widok na Wawel. Ideał na bifor albo after.

- Kopiec Kraka by night. Byłem na nim wiele razy w trakcie dnia, ale nigdy w nocy. Utwierdziłem się w przekonaniu, że to jedno z moich ulubionych miejsc w Krk.

Byc może za jakiś czas wrzucę jakieś zdjęcia.

Z innych informacji.
Oficjalnie zakończyłem sesję
. Tzn. znam już wszystkie wyniki i okazało się, że kampanii wrześniowej nie będzie. Spokojnie można czekać na wyjazd do Budapesztu. Jeszce tylko trzeba zebrać te j***** wpisy...

W ramach powrotu do normalnego życia po sesji, sięgnąłem wreszcie po normalną książkę. Wybrałem, uwaga... Chłopów Reymonta. Część z Was stwierdzi pewnie, że jestem jakiś dziwny (częściowo jest to prawda) ale w liceum nie miałem na nią ochoty i czasu, a teraz mam i jedno i drugie. Poza tym to podobno pomnik literatury polskiej... Jestem po trzech rozdziałach i bardzo mi się podoba.


Teraz czas na muzykę. Dziś dwie propozycję.

1. The Jazz Influence House Of Jazz Special Edition


Kompilacja wydana sumptem wytwórni I! Recordings, która jak wynika z tytułu, ma za zadanie pokazać wpływ jazzu na muzykę house. Specjalistą od jazzu nie jestem, ale ten miks jest znakomity. Głęboka i bardzo spójna rzecz w sam raz na tak upalny dzień jak ten (nie pisze w tym momencie o Gdańsku). Czilujący deep house w najlepszym wydaniu.

The Jazz Influence House Of Jazz Special Edition

2. Kawałek dnia. Joss Moog- Room 26. Nie wiem z jakiego podcastu czy kompilacji go znam, ale bardzo się ucieszyłem gdy przypadkiem znalazł się jako mp3 na moim dysku. Bawimy się!



P.S. Ma ktoś z Was może polskie albo angielskie napisy do filmu Berlin Calling?