piątek, 10 lipca 2009

P. Laoss - Landscapes & Machines


I znowu przerwa się przytrafiła. Wiadomo- wakacje. Trzeba odwiedzić parę miejsc, zrobić to i owo, a że w takich Kielcach kawiarenki internetowej w centrum nie uświadczysz, to przestój robi się jeszcze dłuższy. Dlatego dziś nadrabiam. Pierwszy post (czyli ten) będzie o muzyce a drugi, jutrzejszy poświęcony zostanie refleksjom na temat polskiej prowincji. Zaczynajmy!

Kiedyś już wspominałem, że uwielbiam testować muzykę w dosyć nietypowy sposób. Otóż zmuszony do dosyć częstych podróży autobusami, które trwają ok. 2 godzin. przesłuchuję starocie i nowości na odtwarzaczu MP3. Jazda polskimi drogami do przyjemnych nie należy więc aby uspokoić ciało i ducha oraz zapaść w ten dziwny stan pomiędzy jawą a snem, często w jej trakcie słucham smętnych dźwięków.

Ze dwa tygodnie temu wybór padł na album pt. Landscapes & Machines nagrany dla wytwórni Somnia przez P. Laoss (Peter Laoss). Szczerze się przyznam, że do tej pory o tym człowieku nie wiedziałem dokładnie nic i nawet mi w głowie szukanie jakichkolwiek informacji na jego temat. W zupełności wystarczy mi muzyka, która obroni się sama bez wspominania o dotychczasowych osiągnięciach producenta czy wytwórni, sumptem której się ukazała.

P. Laoss - Landscapes & Machines

To czego doswiadczyłem słuchając tej płyty (już kilkakrotnie), to spokój i ukojenie. Na albumie znajduje się 9 dubambientowych kompozycji, które już po pierwszym przesłuchaniu rozkładają na łopatki. Ktoś może powiedzieć, że nic w tych utworach odkrywczego. Zgadzam się. Ale jednocześnie muszę stwierdzić, że nie o innowacje tu chodzi. W tym przypadku najważniejsza jest spójność całego dzieła. Płyta jest na tyle równa, że ciężko mi wybrać jakiś mój osobisty szlagier. Gdyby mi ktoś przyłożył pistolet do skroni i nakazał jego wskazanie, to chyba wybrałbym utwór pt. StickDub.

Właśnie ta ciepła, dub'owa i sprawdzona stylistyka użyta w przepadku każdego kawałka sprawia, że chce mi się krzyczeć "Więcej!!!".

Brak komentarzy: