niedziela, 10 maja 2009

Prins Thomas - Live At Robert Johnson


Dziś prezentuję Wam wydawnictwo, którego wprost nie mogłem się doczekać. Prins Thomas - Live At Robert Johnson. Jest to druga nagrana na żywo miks-kompilacja wydana przez jeden z najlepszych berlińskich klubów, czyli Robert Johnson (za pierwszą stała Chloe).

Prins Thomas czyli Thomas Moen Hermansen jest Norwegiem i razem z Lindstromem tworzy duet eksportowy tego kraju. Znany jest głównie ze współpracy z tym ostatnim (niedawno wydali znakomitą płytę pt. II), ale jego solowe produkcje są równie warte polecenia. Szczególnie jeśli chodzi o remiksy (np. prezentowany przeze mnie remiks utworu Boozoo Bajou pt. Same Sun). To co w nich najlepsze, to narastające napięcie i eksplozja następująca w najlepszym z możliwych momentów.

Prins Thomas - Live At Robert Johnson

W mojej ocenie Live At Rober Johnson Vol.2 jest jak do tej pory najlepszą tegoroczną kompilacją. Zaczyna się spokojnie, wręcz psychodelicznie. Około 13 minuty wchodzą gitary i perkusja, co zwiastuje nadejście disco ery tego miksa. Ale nie tak szybko, bo napięcie trzeba stopniować, więc wracamy do porytych dźwięków, pisków i wrzasków. Tak jest przez cały czas. Ten miks nie rozwija się liniowo, jest pokręcony i można nawet powiedzieć, że przeładowany treścią. Lekkie rozładowanie następuje około 20 minuty. Robi się cieplej i pogodniej. I w końcu następuje połowa miksu i jak dla nie punkt kulminacyjny tej produkcji- piosenka James'a Yuill'a pt. This Sweet Love, czyli orgazm poprzedzony długą grą wstępną.




Do ściągnięcia


Coś niesamowitego, że tak prosta piosenka, opleciona tak umiejętnie potrafi zdziałać takie cuda.

Jak wspomniałem ten miks jest przeładowany nie tylko w sensie natłoku dźwięków, ale także różnorodności gatunków. Obok psychodelii, muzyki etnicznej i kraut roka, mamy disco, pop i minimal techno. To sprawia, że przez te ponad 70 minut nie można czuć się znudzonym, pomimo tego, że Prins'owi Thomas'owi nigdzie się nie spieszy i powoli rozwija każdy utwór będący elementem tego miksu. Nie napiszę, że to płyta roku, tylko dlatego, że wcześniej przyrzekłem, że do grudnia tego nie uczynię...

Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was swoją najdłuższą w życiu recenzją. O to, że Live At Robert Johnson Vol. 2 się spodoba jestem spokojny.

Tracklista w komentarzach

2 komentarze:

Plum pisze...

Tracklista:
1 A very small Intro
2 Arpadys - Funky Bass (Idjut Boys Version)
3 Cage & Aviary - Giorgio Carpenter
4 Capracara - King of Witches (Rub N Tug Remix)
5 Trans Am - First Words
6 Map Of Africa - Wyatt Urp
7 Bjørn Torske - Kokt Kveite
8 Käre & The Cavemen - Gallery Oslo
9 Babytalk - Chance (Babytalk Remix)
10 Frankie Valentine - Zumbi (Isoul8 Remix)
11 Low Motion Disco - Love Love Love (Still Going Remix)
12 James Yuill - This Sweet Love (Prins Thomas Re-Edit)
13 Dogs Of War - Le Stress
14 Cos/Mes - Build The Band
15 Ricardo Villalobos - Waiworinao
16 Anarchic System - Generation (Long Version)
17 Argy & The Mole - Cantstandlovegetaway
18 Martin Circus - Disco Circus
19 Opolopo - I Do (Domu Discotech Mix Ð Intrumental)
20 Acid Test - Test 1
21 Mathew Jonson - Followed By Angels
22 Samos - Alpha Storm (Original)
23 Sébastien Tellier - Sexual Sportswear
24 Closer Musik - Maria
25 Lindstrøm - Contemporary Fix (Bjørn Torske Remix)
26 Steel an' Skin - Afro Punk Reggae (Dub)
27 A very small Outro

bookerbus pisze...

Ściągnąłem, posłuchałem, jestem zachwycony:) Właściwie nie ma gorszych momentów, od początku do końca jest miodnie. Pozdro!