Właśnie zakończył się trwający od czwartku imprezowy weekend. Nareszcie można by rzec. Jestem padnięty, ale tak de facto, to naładowałem sobie akumulator co najmniej na tydzień. Ogólnie weekend był bardzo udany. Czwartek: właściwie bezproduktywne picie, ale offowy dokument z miejscówki przetrwa wieki. Piątek: Dj Ruckspin w Krzystoforach- genialna impreza. Ponad 5 godzin zabawy bez przerwy przy genialnych dubstepach granych wyłącznie z winyli. To się chwali. Sobota: Dzięki tej imprezie ponownie zakochałem się ( przez jakiś czas moje uczucie było skierowane głównie w stronę dubstepów ) w dźwiękach w stylu deep/tech house, minimal. A to wszystko zasługa Move D, który zagrał przezajebisty, ponad dwugodzinny set ( hmmm kawałek Belfast Orbitali.... ), i późniejszego dojazdu grubymi minimalami. Dodatkowo świetny klimat, fajni ludzie. No i utwierdziłem się w przekonaniu, że żeby się dobrze bawić nie trzeba pić. Czekam na kolejną imprezę Otology.
Teraz przerwa na jakiś czas...
Jeszcze pozostają we wczorajszych klimatach- Stimming- Kleine Nachtmusik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz